"Bobik"? - cóż za przypływa familiarności Droga Fląderko...
Powiedz mi lepiej, - albo przynajmniej sobie odpowiedz na takie pytania:
1) Gdzie mieszkasz przez większą część roku - w Polce, czy poza?
2) Gdzie jesteś zameldowana - czy w Polsce?
3) Gdzie masz rodzinę (to też istotne i brane pod uwagę, zwłaszcza w przypadku dzieci oraz współmałżonków)?
4) Czy masz nieruchomość na terenie Polski?
To wszystko jest brane pod uwagę przy ustaleniu centrum interesów życiowych a to zaś jest konieczne do ustalenia rezydencji podatkowej.
5) Skąd fizycznie transmitujesz swoje nagie wdzięki w czeluści internetu? Czy z Polski?
A na marginesie;
6) Czy słyszałaś o nowym unijnym prawie o obowiązku rejestracja VAT przez każdego przedsiębiorcę unijnego świadczącego transgraniczne usługi B2C przez internet (dot. m.in. broadcastingu, czyli nadawania transmisji internetowych - patrz kamerki), dla swoich klientów, w kraju, w którym się on znajduje (jeżeli dla wielu różnych z różnych krajów w każdym z osobna lub do jednego ogólnoeuropejskiego systemu a co pociąga za sobą konieczność przechowywania danych na 10 lat wstecz). Tu sprawę komplikuje trochę kwestia rozliczenia żetonów - ale...
7) Co z tego, że masz wykupiony adres biura wirtualnego w innym kraju? Czy zarejestrowałaś chociaż nań spółkę prawa handlowego?
Nawet jeśli, to wiesz jak US podważa rezydencję podatkową takiej spółki? Pisze do właściwego w danym kraju urzędu pismo, z zapytaniem, czy pod danym adresem świadczona jest działalność gospodarcza przez daną firmę. Urzędnik sprawdza w systemie - jeśli wywala mu, że pod danym adresem mieści się n spółek i że jest to wirtualne biuro, odpisuje właśnie w ten sposób polskim organom skarbowym. W ten sposób UKSy podważyły już kilka rezydencji podatkowych zagranicznych spółek prawa handlowego - zwłaszcza Limited z UK (bo one są popularne i je głównie tępią w ten sposób). Czy wiesz, że jedyne, co Twoją firmę i Ciebie może ochronić, to posiadanie certyfikatu rezydencji podatkowej w kraju, w którym masz owo wirtualne biuro księgowe wykupione? Aby je zdobyć, musisz o nie wystąpić do właściwego w danym kraju urzędu. Procedura certyfikacji trwa, w zależności od kraju, od 3 do 12 miesięcy i z reguły jest wystawiana dopiero po pierwszym okresie rozliczeniowym (zapłacie podatku - w UK np. pierwszy podatek LTD musi zapłacić po 1,5 roku więc wcześniej papierka raczej nie dostaniesz, na świeżynkę). Co więcej, papierek chroni tylko do momentu wystawienia certyfikatu - stwierdza on, że działalność danej spółki do dnia wystawienia certyfikatu spełniała kryteria rezydencji podatkowej danego państwa i że uznaje ono daną spółkę za swojego rezydenta podatkowego - co nie dotyczy spółek offshore, jeśli zarejestrowałaś swoją spółkę w kraju, który nie ma nieograniczonego obowiązku podatkowego dla swoich rezydentów. A to tylko dot. spółek - a Twoja działalność jest wykonywana samodzielnie, przez Ciebie
Oj Rybeńko... Uczysz się z internetu i ze słyszenia. Niby wiesz, że coś dzwoni, ale nawet nie wiesz, że to dzwon i w której parafii. Podpytasz znajomego matki - ale jak ma Ci udzielić fachowej odpowiedzi, jak kręcisz przed nim, co do faktycznej swej sytuacji. Powołujesz się na indywidualne interpretacje podatkowe, które nijak do Ciebie nie przystają. Masz tak dużo klientów i kasy zeń - poświeć ich część i idź do certyfikowanego doradcy podatkowego z PL, w której mieszkasz. Oszczędzisz sobie nieprzyjemności...