Ostatnio długo się zastanawiałem nad jedną kwestią, wiadomo przecież że człowiek jako istota żywa ma Swoje potrzeby. Wiadomo potrzeby fizjologiczne, psychologiczne itd. Jak wiadomo ludzie nie mają określonych czasowo przedziałów, w których ich popęd sexualny się nasila, a pojedyncze jednostki same doprowadzają się do stanu podniecenia i gotowości do stosunku. Jak wiadomo mężczyźni stan ten osiągają bardzo łatwo, np każdego ranka erekcja poranna. Nie wiem jak to jest z kobietami, ale zapewne działają na nie podobne czynniki i bodźce, jak opowieści czy sytuacje. Teraz powstaje pytanie: czy drogie panie, w chwili podniecenia łapiecie za laptopa odpalacie trans i ustawiacie cel lub priva orgazm, czy może radzicie Sobie z tą potrzebą pod kołderką z Waszym ulubionym Stefanem z dala od wścibskich oczu masturbujących się mężczyzn? Transmisje męskie z powodów oczywistych pomijam, bo większość i tak wchodzi jak im staje, lub staje im jak wchodzą. Inna sprawa ma się z parami, nieraz Panie transmitują z opisem: zadzwonię po sąsiada, albo zawołam faceta. Jak to jest w tym przypadku? Czy ten sąsiad czeka za ścianą cierpliwie na cel, czy po prostu żyje Sobie własnym życiem i jak np. upije się to nie jest w stanie 'działać'? Co się wtedy dzieje, czy jest na podorędziu jakiś inny sąsiad, czy to już jest tak ustawione, że mąż/chłopak/kolega transmitującej czeka na cel cierpliwie? A przy parach, kto daje sygnał do wejścia na szołap, mężczyzna czy kobieta? Jak ustalane są cele i przebieg transmisji? Jak wygląda cel lub kilkukrotny privek ze spustem? Z tego co mi wiadomo, priv taki jest wyłączany na czas ochłonięcia faceta, ale co jeśli po privie cel jest od razu, lub jak to było często u faceta Pumci, występują problemy z utrzymaniem pionu? Co wtedy się dzieje, oprócz oczywistej kompromitacji i wyśmiania delikwenta? Wiadomo dziewczyna się stara, ale nie wychodzi, więc wina leży po stronie faceta, czy w takim przypadku zmienia się faceta, czy program trans?
|
|